-

lukasz-swiecicki

Borys prostuje czyli jednak inny alfabet Borysia

Borys prostuje czyli jednak inny alfabet Borysia.

 

Nie chodzi o to, że nie umiem czytać, ale przy moim położeniu oczu, a poza tym biorąc pod uwagę, jak naprawdę jestem zajęty ważniejszymi sprawami, po prostu nie czytam. Bo nie.

Ale coś mi tam Łukaszek (mam nadzieję, że czujecie ironię jak rozkosznie zepsute mięsko w śmietniku…) w ramach autoryzacji przeczytał. Otóż i owóż nie. Ja się tam pod tym nie podpisuję i niniejszym chciałbym zapodać co następuje (ma się stylóweczkę co?):

Oczywiście psy kanisizują ludzi. Trudno jest temu zapobiec, biorąc pod uwagę, że już tysiące lat temu ludzie prosili nas o opiekę i zostali zaopiekowani, bardzo wszechstronnie, trudno im nie przypisywać pewnych psich cech (co nazywamy kanisizacją). Są żarłoczni, służą na dwóch łapach, można ich dowolnie tresować, latają za babami i takie tam. No, ale o jakiejś specjalnej inteligencji nie mówmy, bo to byłoby jednak infantylne i fakty temu przeczą.

Nadmiernie eksponowana przez „Łukaszka” sprawa z ukraińską kiełbasą wygląda jednak zgoła inaczej. Spójrzmy na to z normalnej perspektywy. Na trawniku jacys goście, w tym wypadku dajmy na to z Ukrainy, ale jest to dla mnie kwestia neutralna, podgrzewają kiełbasę. Mogliby ją ustawić wysoko, żeby im tam śmieci nie nawpadało. Ale widocznie woleli nisko. W zasięgu każdego psa. Jeśli ktoś potrzebuje się domyślać, po co oni tak robią, no to widocznie nie dała bozia rozumku…

Idziemy sobie spokojnie obok. Łukasz mówi „nie dotykaj tego grilla”. Przepraszam cię chłopcze, ale robisz z siebie idiotę!! Ja ma naprawdę piękny i wrażliwy pysk, o twoim nic nie mówię, bo nie chcę być ofensywny. Ja tej mojej buziuni przecież w grilla nie wsadzę! Czego ty nie rozumiesz?

Kiedy już, w sposób zupełnie nieoczekiwany, a być może nawet nieco trikowy, kiełbasa zmieni swoje położenie, zresztą zupełnie nieznacznie jeśli chodzi o odległość, inkryminowani goście z Ukrainy zawsze mówią „niczewo, chorosza sobaka” i takie tam. Pytanko – naprawdę wygląda na to, że odczuwają brak tej kiełbaski? Naprawdę??

Dla każdego wolnego umysłu jest rzeczą jasną, że panowie z Ukrainy wyszli na trawnik w celu przygotowania dla mnie ciepłego posiłku. Nie było to konieczne, bo chętnie jem też zimną kiełbasę, ale ich wysiłek był miło przeze mnie przyjęty.

Dlatego też po konsumpcji udaję się w kierunku osoby duchownej o nazwie własnej „Andrzej”, żeby podziękować za te hojne dary. Głupkowate myśli o rozgrzeszeniach nie towarzyszą mi ani przez chwilę.

Inna sytuacja, w ogóle nie opisana w poprzednim artykule, a przecież tak często źle rozumiana. Idziemy sobie obok jakiegoś tam domku z ogródkiem czy innej ludzkiej budki, w ogródku jakaś żałosna menda sobie biega. Piesek z rodzaju takich, na które bym się nawet nie wysiusiał.. A ja lecę do siatki, zapluwam się, rzucam, wściekam, mało płotu nie wyrwę. Bo co? Bo głupi jestem?

Jestem psem szanowanym na całej Cytadeli, jak to mówi Kostek „na ośce i na dzielni”, ja temu kundelkowi robię grzeczność i łachę, bo mam swój honor i wiem, że tak się powinno okazywać grzeczność. Przecież on by się tam inaczej zanudził w swoim ogródeczku. Jak go wypuszczą, to nawet go nie będę zauważał. No już bez przesady.

Kolejna sprawa – wyżły weimarskie. Nie mam nic przeciwko tej rasie jako takiej. I nie jest prawdą, że ten podły dziad, który się zawsze przechadza bark w bark ze swoja sunią, ugryzł mnie kiedyś w tyłek. Moim zdaniem on nie byłby w stanie ugryźć w tyłek własnej cioci, a do mojego tyłka to on dalece nie dorasta. Aczkolwiek – że się tak wyrażę.

Problem więc nie polega na tym kto i kogo w co ugryzł, a na tym, że przechadzanie się z sunia jest chamstwem. My tego nie robimy. To jest jakaś autoantropomorfizacja – nie no, język mi się poplącze od tych głupot. To jest po prostu prostactwo i brak manier. I ja za to tego kundla karcę i karcić nie przestanę. Bo tak trzeba. I taka jest moja karma czyli BARF. Bo tak się mówi, jeśli dobrze was rozumiem.

Myślę, że warto też wyjaśnić sprawę piłeczki, którą Łukasz, z sobie znanych powodów, nazywa „piłeczyńską”. Być może przyczyną jest jego bzdurne przywiązanie do tego przedmiotu. Łukasz ma zwyczaj wychodzić ze swoja piłeczka na spacery. Ale ponieważ nie jest specjalnie sprawny zwykle wypuszcza piłkę z ręki. Łapię ją wtedy, żeby nie zgubił. Łukasz najwyraźniej nie rozumie sytuacji i gania mnie po całej Cytadeli, krzycząc przy tym – Borysiu gdzie jest moja piłeczyńska?

Jest zupełnie niezwykłe, że nie potrafi się zorientować co się stało z jego piłką. Ponieważ jest to sytuacja mocno żenująca, która stawia mnie w złym świetle, więc wreszcie oddaje mu te jego piłeczkę, z czego on się cieszy. Nie wiem czemu pani na to pozwala, ale relacje między nimi są dla mnie w ogóle mało jasne.

Myślę, że długo mógłbym jeszcze wymieniać zachowania i konteksty, których u Łukasza nie rozumiem, ale wydaje się, że jasno wykazałem, że ludzie to nie psy i nie powinno się tu oczywistych spraw mylić.

To dyktowałem ja – Aslan Borys – pies pierwszej klasy. Strzeżcie się kundle i jamniki. A wy wajmury – uczcie się kultury. Że się tak wyrażę dwornie.



tagi: borys  alfabet  sprostowanie 

lukasz-swiecicki
15 października 2022 18:21
4     615    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

MarekBielany @lukasz-swiecicki
15 października 2022 22:50

Aż strach dać plusa.

Czy Boryś zapisuje na mankietkach ?

 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @lukasz-swiecicki
16 października 2022 00:43

Boryś ewidentnie po spożyciu. I to nie kiełbaski, bynajmniej. 

"Bynajmniej" to chyba jakiś rusycyzm i wpływ /żałosny/ moich borzojek /one rąbia te ukraińskie kiełbaski z musztardą, ale bez popitki na szczęście/. Chyba muszę zacząć je uczyć po niemiecku. 

zaloguj się by móc komentować


Michal-z-Goleniowa @lukasz-swiecicki
17 października 2022 13:22

Jak zwykle uśmiałem się. Trzeba przyznać Borysiu, że całkiem miłego człowieka sobie sprawiłeś :-)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować