-

lukasz-swiecicki

Biomasakra krytyczna

Biomasakra krytyczna

Nigdy nie chciałem mieć swojej działki. No i dobrze, że nie chciałem, bo też i w zasadzie nie mam.

Ale muszę chyba zacząć gdzieś bliżej początku, bo inaczej sam nie zrozumiem tego co piszę. Tym bardziej, że sam jeszcze nie wiem co to ma być.

Początek jest taki, że naturę mam dwoistą. To znaczy urodziłem się w Warszawie, w Warszawie byłem zawsze zameldowany i do Warszawy chodziłem do szkoły. Jestem całą gębą warszawiakiem i wszyscy, którzy mnie znają dobrze o tym wiedzą.

Z tym, że są w błędzie. Od 3 do 20 roku życia mieszkałem w Puszczy Kampinoskiej. Gdyby ktoś nie wiedział – Puszcza Kampinoska to nie jest jednak Puszcza Amazońska. Choć obie są miejscami zapuszczone… Puszcza Kampinoska to obecnie przedmieście Warszawy. Miejsce na spacerki z pieskami. Właśnie „spacerki” i właśnie z „pieskami”.

Za czasów mojego dzieciństwa z Warszawy do Lasek było z 15 km i teraz też tak jest. Ale wówczas podróż z Warszawy do Truskawia była także podróżą w czasie. A jak wiadomo w czasie można podróżować tylko wstecz (napisano o tym sporo książek sf).

Od Mościsk, zwanych wówczas Radiowem, kończyła się droga asfaltowa, a zaczynała szutrowa, która potem przechodziła w zwykłą, polną. Drogą jeździły niemal wyłącznie furmanki zaprzężone w konie. Część furmanek nie miała jeszcze opon, a jedynie drewniane koła, takie same jakie naprawiał Piast Kołodziej i takie same jakie opatentował oryginalny wynalazca. Tak sobie skrzypiały i jechały. Możecie w to wierzyć, albo nie, ale tak było.

Kiedy podczas karnawału Solidarności, latem 1981, odwiedziła nas wycieczka Niemców z RFN, wszyscy uczestnicy co chwila zatrzymywali autobus i latali po polach z aparatami fotograficznymi w rękach. Takich krajobrazów w Europie niemal już nie było.

Przy drodze do Lasek pracował w kuźni prawdziwy kowal (byliśmy u niego w ramach lekcji w szkole podstawowej – propedeutyka zawodu! Serio!), a nad kuźnią było bocianie gniazdo, jak najbardziej zamieszkałe. Bocian przetrwał zresztą znacznie dłużej niż kowal.

Natura w ogóle jest silna i daje sobie radę, choć oczywiście ludzie potrafią niszczyć bardzo skutecznie. Ja w każdym razie czułem się mocno zniszczony właśnie przez naturę.

Choć, jako się rzekło, mieszkałem niemal w Warszawie i dojeżdżałem, a często raczej dochodziłem, do szkoły w stolicy, to jednak na co dzień byłem jeńcem natury. W zimie odśnieżałem, jesienią grabiłem liście, latem zbierałem grzyby i jagody, a wiosną po raz kolejny coś tam grabiłem, chyba że odśnieżałem. Czułem się jak wszyscy chłopi z Reymonta, ale niekoniecznie jak Maciej Boryna…

Dlatego właśnie nigdy nie chciałem mieć żadnej działki. Kiedy jako młody student i zaraz potem młody mąż powróciłem na Żoliborz, gdzie kiedyś udało mi się urodzić, poczułem się jak Żyd w Ziemi Obiecanej i stanowczo powiedziałem, że nigdy już tej ziemi nie porzucę.

Nie byłem więc zbyt szczęśliwy, kiedy moja Żona odziedziczyła działkę nad Zalewem Zegrzyńskim po swoim Tacie. Ale jedyne co mogłem w tej sprawie zrobić, to nie stać się tej działki współwłaścicielem. No i nie jestem nim, ale to w niewielkim stopniu rozwiązuje problem z grabieniem liści.

Nasza działka (co by nie mówić – jest przecież nasza) jest bardzo szczególna pod względem liściastości. Chyba nic jej nie może dorównać. Tuż za naszą siatką rośnie sobie dąb sąsiadów. Skromni sąsiedzi twierdzą, że dąb ma 300 lat. Na pierwszy rzut oka widać, że co najmniej 500!! To największy dąb nad całym Zalewem! Na całym Mazowszu! Może nie w całej Polsce – ale kto wie? I jest to bardzo zdrowy dąb. Ma liście wszędzie. Nawet tam gdzie normalne drzewo ma gałęzie, pień czy cos takiego – ten ma liście! Są to liście wielkości liści palmowych, o strukturze kamizelki kuloodpornej. W zasadzie nie można ich przedziurawić. I na pewno nie można ich zignorować…

No dobra. To są liście na dębie sąsiadów – co za różnica dla nas? Mylne przekonanie! Tylko dąb jest sąsiadów. Wszystkie liście są nasze. Jakimś cudem natury (cuda się zdarzają, tylko czemu nie są po naszej myśli??) wszystkie co do jednego liście z tego ogromnego drzewa wpadają prosto do naszego ogrodu..

Sąsiedzi sprzątają jakieś dwa małe woreczki! My mamy rok w rok 70 worków po 120 litrów czystej, żywej biomasakry. Nie będę liczył ile to jest razem, bo to boli.

Zajmujemy się działką, bo trudno przecież powiedzieć, że tam odpoczywamy, czy cokolwiek tam robimy, no więc zajmujemy się nią od 12 lat. Można się przyzwyczaić. Tak jak do podatków. Nawet do śmierci jakoś można. Nasze życie wygląda tak, że od wiosny już planujemy grabienie liści. Kiedy będziemy to robić, kto mógłby nam pomóc i najważniejsze – co mamy zrobić z tym całym towarem???

Wydawało nam się, że osiągnęliśmy jakąś równowagę w tym zakresie. Pomagały nam dzieci, zięciowie, wnuki, zgłaszali się nawet pacjenci mieszkający w okolicy, ale ze względów etycznych pacjentów oszczędzono..

Natomiast brązowe worki z biomasą lądowały przed bramą, następnie przed siatką, potem przed bramą sąsiadów, potem, wobec protestu sąsiadów, na drodze, a w rezultacie po prostu wszędzie. Po wywiezieniu ostatniego worka uciekaliśmy z działki i nie pokazywaliśmy się przez parę miesięcy licząc na to, że ludzie zapomną. Może i zapominali… Ale psy jakoś dziwnie szczekały na nasz widok.. Ale to pewnie tylko moja paranoja zawodowa.

Słowem – wydawało się, że nie może być gorzej. Zawsze jak się Wam tak wydaje – natychmiast odpukujcie. W malowane, niemalowane – jak leci…

Bo w tym roku okazało się, że nasza gmina Serock bierze udział w konkursie „Czyste powietrze w gminie”, „Zero emisyjny Serock” czy coś równie zawiłego. W związku z tym wymówiono wszystkie umowy na wywożenie śmieci.

A dlaczego niby „w związku z tym”??? A ja wiem dlaczego? A co ja jestem od związków? Wymówiono i musi Wam to wystarczyć, bo nam też musiało.

Skonsultowaliśmy się z sąsiadami. Oni zwykle wszystko wiedzą, a my nic, więc jest duży kontrast, jak na dobrym zdjęciu. Sąsiedzi mówią, że można by przedłużyć ten kontrakt z gminą, ale ktoś musiał by mieszkać na stałe na działce.

Ja nie mogę – mam pacjentów. Anita też nie – ma wnuki. Pytaliśmy Borysa – wzruszył ramionami. Nie ma zamiaru siedzieć tu sam. Poza tym nasz domek jest nieogrzewany. Sąsiedzi mówią, że na lipę nie można niczego zgłaszać, bo będą chodzić i sprawdzać. Można podpisać umowę prywatnie. Będą brali tak gdzieś 50 zł za worek liści. My mamy około 70 worków…. To taniej nam będzie jeść te liście..

Najmądrzejsza z Żon znajduje rozwiązanie! Kompost! Oczywiście – przecież takie liście można kompostować, a potem jeszcze nawozić naszą marną mazowiecką glebę VI kategorii (sam piach). Musimy natychmiast jechać do sklepu ogrodniczego. Kupujemy kompostownik. Chyba wystarczy 400 L?? No przecież 400 L to kupa miejsca! No to będzie jakieś 150 zł. Ale do tego nawóz przyspieszający kompostowanie – 20 zł. Dwa nawozy =! Jeden może nie zadziałać – 2x20 zł. A! I jeszcze taki enzymatyczny przyspieszacz! Mamy po 60 lat, nie mamy czasu, żeby czekać w nieskończoność na kompost.

Zakupiony towar nie mieści się w samochodzie. To znaczy towar owszem, ale Borys się nie mieści. To znaczy Borys się też mieści, tylko ja się już nie mieszczę. Wchodzę do kompostownika. Borys siada za kierownicą. Wracamy.

W kompostowniku mieści się 10 worków liści. Zostało jeszcze 60. Wracamy do sklepu. Kupujemy kompostownik na 600 L. Za 280. Dodatkowo nawóz, enzymatyczny przyspieszacz, bakteryjny uzupełniacz i niezbędnik kompostowy. Czymkolwiek by on był lub nie był.

Boryś od razu idzie za kierownicę. Ja wchodzę do kompostownika. Niezbędnik mnie uwiera, ale co zrobić. Wracamy.

Do kompostownika mieści się tym razem 20 worków. Bo inaczej ubijałem. Zostało jeszcze 40…

Sąsiadka woła mnie przez płot.

- Co pan robi?

- Kompost.

- Będzie pan kompostował liście dębowe?

- Nic innego nie mam, mam tylko liście dębowe.

- To się panu nie przekompostuje przez jakieś 20 lat. I musi pan wodę lać. Ciągle! Policzył pan ile panu woda wyniesie?? Że to się panu opłaca?

Załamuję się. Jadę do gminy. W gminie kolejka, nieduża, jakieś 50 osób. Wszyscy z tym samym problemem co ja. Wywóz liści. Nie mieszkają. Nie mają ogrzewania.

Przy drzwiach stoi pan Jurek i informuje wszystkich po kolei:

- Bierzemy formularz. Na pierwszej stronie, w drugie rubryce zaznaczamy – jedna osoba. Podpisujemy. Oddajemy w okienku 2.

- Ale jaka osoba?

- Że mieszka.

- Ale u nas nie mieszka. Nie ma zresztą ogrzewania.

- A ja pana pytam czy mieszka? Ja panu mówię gdzie zaznaczyć, jak pan chce umowę podpisać.

Umowa na cały rok za niecałe 400 zł. Worków nie liczą. Liście odbierają…

Wracam na działkę. Dograbiam jeszcze 10 worków.

- Patrz jak ta trawa od razu odżyła – cieszy się Teściowa.

I ma rację. Grabę, sprzątam obumarłe liście, kawałki gałęzi, fragmenty mchu i całą tę biomasakrę, a za mną, z tyłu ożywa nowa trawa, dęby puszczają pąki i na gruzach starego życia pojawia się nowe, kwitnie, produkuje nową biomasę, która nieuchronnie stanie się biomasakrą.

Jest pięknie. Długi weekend minął mi nad wyraz pożytecznie. Dowiedziałem się tak dużo o liściach, ludziach i życiu. Za niewielkie w sumie pieniądze…



tagi: kompost  działka  liście dębowe 

lukasz-swiecicki
3 maja 2022 18:04
35     1660    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

betacool @lukasz-swiecicki
3 maja 2022 18:56

Kompostownik pod drzewem dobrze wpływa na jego wzrost i kondycję, czego i Panu Profesorowi życzę.

zaloguj się by móc komentować

zenekkw @lukasz-swiecicki
3 maja 2022 19:49

Dumania przy grabieniu liści. Lubię grabić liście.

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @lukasz-swiecicki
3 maja 2022 21:06

U nas ten sam problem z liśćmi, działka też żony, też nowa umowa z gminą - tyle że ja po 74 latach mieszkania w Warszawie właśnie wyniosłem się na wieś. Też do Puszczy, tyle że Białej.

Syn - gdy opowiadałem co robię na działce i co mam do zrobienia - powiedział, że to wygląda jakbym był w obozie koncentracyjnym.

I jestem rozdarty jak ta sosna na wietrze - co dalej? Bo mieszkanie w Warszawie jeszcze jest... 

zaloguj się by móc komentować

kskiba19 @lukasz-swiecicki
3 maja 2022 21:06

Ja nie do końca rozumiem potrzebę grabienia liści

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @kskiba19 3 maja 2022 21:06
3 maja 2022 21:14

Bo liści nigdy nie da się zagrabić do końca...

zaloguj się by móc komentować

chlor @kskiba19 3 maja 2022 21:06
3 maja 2022 21:25

To taki warszawszki zwyczaj. Liście są brzydkie, a na działce ma być trawnik i czysto jak w niemieckim parku. Choć nie w wszędzie, u mnie w parkach jest tabliczka informująca, że zielska nie kosimy, liści nie grabimy, śniegu nie zgarniamy, w trosce o przyrodę.

 

 

zaloguj się by móc komentować

valser @kskiba19 3 maja 2022 21:06
3 maja 2022 21:25

Chyba tylko po to, zeby spalic. 

zaloguj się by móc komentować

Wrotycz1 @lukasz-swiecicki
3 maja 2022 21:36

Wysuszone iście z worków można po cichu i stopniowo palić. W pojemniku, raczej pionowym, nocą, przykrytym i osłoniętym, by nie było widać płomienia. Dobrze jak wiatr wieje i pada deszcz, dymu nie widać. Można się tak bawić całą jesień i zimę.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @lukasz-swiecicki
3 maja 2022 21:44

W golfa nie gramy, to po kiego potrzebny nam trawnik. To ja byłem prowodyrem wpuszczenia mchu. Bez podlewania i koszenia (okazało się, że to jest ratunek dla wody i mniejsza emisja) jest też zielono.

Rok temu zastanawiałem się co zrobić z "endemicznym" srebrnym świerkiem.

Dwa miesiące temu wiatr (orkan ?) położył go równolegle do ogrodzenia i chałupki w sam środek.

Endemiczny wykrot. Odziedziczone sosny (hojaki ?) patrzą.

 

 

zaloguj się by móc komentować

chlor @valser 3 maja 2022 21:25
3 maja 2022 21:48

Zakazali palenia. Kiedyś normalnie paliło się ognisko w ogrodzie.

 

 

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @lukasz-swiecicki
3 maja 2022 21:51

Ja podróżując samochodem unikam jak ognia muzyki i staram się zawsze włączyć jakąś lokalną stację, formułując na jej podstawie różne, najpewniej mylne, uprzedzenia wobec mieszkańców okolicy, przez którą akurat przejeżdżam. Tak więc mieszkańcy Cambridgeshire mają ewidentną obsesję na temat działek czy ogródków i ciężko pojawić się w ich stronach, żeby nie usłyszeć jakiegoś programu o ogrodnictwie.

Tam mówili, że z liści dębu jest przewspaniały kompost i mulcz, ale muszą być one bardzo mocno rozdrobnione. Powinny przejść przez jakąś dobrą kosiarkę, czy nawet specjalny rozdrabniacz; tradycyjne grabienie odpada. Chociaż na mój rozum rozdrobnienie jeszcze pogorszy ewentualne problemy z wysychaniem, które na "krzemowym mokradle" wokół Cambridge mogą nie boleć tak bardzo.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @tomasz-kurowski 3 maja 2022 21:51
3 maja 2022 21:56

To może tak sobie zostawić i tak sobie się rozdrobnią.

Trochę suszy, trochę deszczu. Zawsze jakaś gadzina się po tym przejdzie. Ale ! dostawy nie będzie "jutro".

 

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @MarekBielany 3 maja 2022 21:56
3 maja 2022 22:02

Na tym całe kompostowanie (żeby nie powiedzieć: ogrodnictwo, albo i rolnictwo, albo i...) polega, że porządkujemy i usprawniamy naturalne procesy.

zaloguj się by móc komentować

valser @chlor 3 maja 2022 21:48
3 maja 2022 22:03

To jest jeden z tych unijnych obledow, z ktorych trzeba sie leczyc. Czyli jak masz kominek w domu, to tez jest zakaz palenia?

Taka bezuzyteczna informacja. Na Ukrainie czolgi palo 700 litrow paliwa na sto km. No i one czesto te czolgi plona i eksplodujo. Gdzie sa ci fanatycy klimatyczni ze swoja ochrona srodowiska?

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @valser 3 maja 2022 22:03
3 maja 2022 22:07

Myślę, że palić pozwolą - po inwestycji w granulator ;)

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @tomasz-kurowski 3 maja 2022 22:02
3 maja 2022 22:12

naturalne.

Zgadzam się, ale to nie jest naturalne.

Za szybko. Ale tak jest... wzdechnął stary dziadyga.

Marek

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @kskiba19 3 maja 2022 21:06
3 maja 2022 22:52

Jak się nie zgrabi dębowych to pod nimi wszystko umiera. Pustynia. Nie da się żyć.

zaloguj się by móc komentować

kskiba19 @Maginiu 3 maja 2022 21:14
3 maja 2022 23:26

W moim przypadku chyba chodzi o to że wolę las niż łąkę. Więc ścielące się liście to to co uwielbiam.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @lukasz-swiecicki 3 maja 2022 22:52
4 maja 2022 02:03

Hardcorowo - to dmuchawa i tą dmuchawą przedmuchujemy liście do właścicieli dębu. To zazwyczaj oznacza wojnę, jednakowoż...

Normalnie to tak:

w naszym dużym ogrodzie tata zarządził, by "pan ogrodowy" wykopał dwa bliżniacze doły i obetonował je po bokach, zostawiając szczerą ziemię na samym dole. Każdy dół od powierzchni ogrodu po górny rant /h=1m./ obetonowania miał "bramę" szerokości 1 metra i takiej wielkości drewnianą zastawę. Doły przylegały do siebie, będąc przedzielone jedną, betonową ścianą. To był naprzemienny kompostownik, po prostu. Gdy jeden się zapełnił, zostawiono go, by "dojrzał" i napełniano drugi. W kompostownikach lądowało wszystko, co produkowała kuchnia i ogród. Co kilka lat wzywało się jakiegoś pana Zenka i ów wyrzucał dojrzały kompost na pryzmę. Zatrzęsienie dżdżownic było w tym kompoście. No i srebrne łyżeczki i widelce, o okularach już nie mówiąc. Na koniec mama sadziła na tej pryzmie dynie i inne cukinie. A potem była cenna pryzma /już bez łyżeczek i okularów, oczywiście/ przekopywana na grządkach /ziemia nadmorska, humusu tak ze 20 - 30 cm, a głębiej złote piaski/. 

U nas ongi było siedem ogromnych topól przed domem. To był jesienny upiór. Tony /wożone taczkami/ liści. Liście twarde, skórzaste. Wrzucane do kompostu - wytrzymywały lata, po prawdzie. Zatem paliliśmy je, bo wtedy jeszcze było wolno. Śmierdziały, niestety, bardzo nieprzyjemnie. 

Zatem nie wiem, jak z liśćmi dębowymi byłoby...

zaloguj się by móc komentować

atelin @lukasz-swiecicki
4 maja 2022 09:28

"Bocian przetrwał zresztą znacznie dłużej niż kowal."

Taki tekst z "Sekmisji" mi Pan przypomniał: "Bociek..., bociek..., jak on żyje to my też możemy!"

 

"- Patrz jak ta trawa od razu odżyła – cieszy się Teściowa."

W lasach nikt trawy nie grabi, a trawa żyje.

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @chlor 3 maja 2022 21:48
4 maja 2022 11:19

Ten zakaz to błazenada,biorąc pod uwagę że w tej chwili płoną miliony hektarów lasów i torfowisk na Syberii ,co daje więcej co2 niż wszelkie inne działalności. Jakoś zlotu ''ekologów'' z gaśnicami tam nie widać.

zaloguj się by móc komentować

Zawierucha @lukasz-swiecicki
4 maja 2022 15:19

A nie możnaby tak po prostu - wysypać liście po drodze - w lesie / na polu / w krzakach?

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @Zawierucha 4 maja 2022 15:19
4 maja 2022 15:34

To podobno podpada pod zaśmiecanie lasu... Nie rozumiem jakim cudem, ale podobno tak jest.

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @DYNAQ 4 maja 2022 11:19
4 maja 2022 16:43

To niech pan spróbuje mieć pod bokiem sąsiada, który pali kilkadziesiąt worków liści. Zasłona dymna jak z pancernika na wojnie, smród że nie można oddychać, w dodatku takie palenisko dogorywa kilka dni.

To że płoną torfowiska na Syberii, nie znaczy przecież że sąsiad może urządzać grilla na balkonie obok pańskiego lub wychodzić na papierosa na klatkę schodową - bo tylko dym....

A ognisko z liści to już jest prawdziwy kataklizm.

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @Zawierucha 4 maja 2022 15:19
4 maja 2022 16:45

No... to jest rozsądny pomysł i my tak czasami robimy. Wywożę liście do lasu po drugiej stronie drogi - las jest mieszany i liście są tam jak najbardziej na swoim miejscu.

zaloguj się by móc komentować

valser @lukasz-swiecicki 4 maja 2022 15:34
4 maja 2022 16:58

Skuteczna walka z nonsensem to zadanie z ktorego nie wolno zrezygnowac i nie wolno tu zawierac zadnych kompromisow. 

zaloguj się by móc komentować

valser @Maginiu 4 maja 2022 16:43
4 maja 2022 17:00

Przeciez ten dab nie rosnie od wczoraj. Problemu nie bylo, dopoki nie pojawili sie ekologiczni geniusze intelektu. 

zaloguj się by móc komentować

kskiba19 @valser 3 maja 2022 21:25
4 maja 2022 18:46

To akurat bardzo słaby pomysł. Mało co tak daje czadu jak palone liście

zaloguj się by móc komentować

kskiba19 @chlor 3 maja 2022 21:48
4 maja 2022 18:50

U mnie w rodzinnych stronach większość sadów jest na stokach głębokiej doliny rzecznej. Więc kiedy przyszła pora palenia liści czy czego tam, to się robiło bardzo niefajnie. Tylko wtedy powietrze było widać, mniej więcej tak jak w zadymionej knajpie.

zaloguj się by móc komentować

valser @kskiba19 4 maja 2022 18:46
4 maja 2022 20:28

tylko przy malej ilisci tlenu. 

zaloguj się by móc komentować

kskiba19 @valser 3 maja 2022 22:03
5 maja 2022 01:35

Kiedy płoną czołgi to wiadomo że żarty się skończyły. Więc te klimobarany siedzą cichutko jak trusie

zaloguj się by móc komentować

kskiba19 @lukasz-swiecicki 4 maja 2022 15:34
5 maja 2022 01:37

Dobre. Nie przyszło by mi do głowy

zaloguj się by móc komentować

kskiba19 @valser 4 maja 2022 20:28
5 maja 2022 01:42

Drzewa w liściach gromadzą rozne substancje, przeważnie toksyczne, wiec emitowanie tego w powietrze to kiepski pomysł, ile by tego tlenu nie dostarczyć. Lepiej to zostawić bakteriom w kompostowej pryzmie, kompostownik to zbytek tutaj. Wystarczy trochę miejsca odżałować

zaloguj się by móc komentować

valser @kskiba19 5 maja 2022 01:42
5 maja 2022 02:34

Tak. Jakby byly te debowe liscie troche bardziej elastyczne, to mozna by je bylo zwijac w cygara.

zaloguj się by móc komentować

lukasz-swiecicki @valser 5 maja 2022 02:34
5 maja 2022 17:22

To jest pomysł. Próbowałem jako dziecko. Kilka wypaliłem, ale ciężko było. Teraz nie mam już na to płuc.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować