Bardzo skupiony Bronek
Bardzo skupiony Bronek
To jest właściwie taka krótka historyjka mniej więcej z zakresu „Rozmowa z Ekspertem”. Tyle tylko, że właściwie nie było żadnej rozmowy i trudno też powiedzieć kto miałby tu być ekspertem, choć to jest historia o Bronku. Więc chyba tak poza cyklem czy coś takiego….
Bronek czyli Bronson jest trzecim synem. Co samo w sobie jest dość ciężkie. Jeśli się nie mylę, to w I Rzeczpospolitej trzeci syn szedł na księdza. No, ale teraz to chyba nie jest takie proste i musi sobie Bronson jakoś radzić.
Na wszelki wypadek od razu urodził się inny niż bracia. Tytus i Antek są niezwykle ożywieni i bardzo zainteresowani sportem. A Bronek, choć wielki chłop i niewątpliwie bardzo sprawny fizycznie, zupełnie nie jest zainteresowany sportem i, to prawdziwa niespodzianka, jest bardzo skupiony i spokojny.
Bronek lubi siedzieć w domu i myśleć. I potrafi to robić godzinami. To jest chyba w ogóle dziś rzadka postawa. Żeby tak siedzieć spokojnie i myśleć dopóki się nie wymyśli, a dopiero potem, statecznie, coś zacząć na spokojnie robić.
Zwykle jest teraz tak, że już tam zaczynamy coś myśleć, ale nie ma czasu myśleć, trzeba działać, a jak się później okaże co z tego wychodzi to „coś tam się wymyśli”. Albo i nie. To i tak będzie już bez różnicy, bo „coś tam” będzie przecież, tak jakby, zrobione.
To Bronek tak nie ma.
Bronek myśli o konstrukcjach. Mogą być z klocków, z papieru, z różnych rzeczy. Z klocków jest najłatwiej, ale mogą być też patyki, kamienie, piasek. To wszystko można ułożyć i uzyskać jakiś efekt. To znaczy „jakiś” to pewnie ja bym uzyskał, a Bronson dobrze wie jaki i właśnie ten uzyska, choćby miał spędzić przy układaniu i rozważaniu nad tym naprawdę dużo czasu. A dla dziecka parę godzin to jest jednak mała wieczność…
Bronek ma pewien problem z większością rodziny. Na razie ich nie rozumie. Oni (to znaczy my…) biegają szybko i coś robią, ale to wszystko wygląda na tragicznie nieprzemyślane…
Bronek nie bardzo może w to uwierzyć. W jego świecie takie zjawiska nie występują. Więc podejrzewa nas o jakąś myśl. Tylko wydaje mu się, że jeszcze tej myśli nie rozumie. Nie mieści mu się na razie w głowie, że my tak latamy zamiast myślenia.
Bo to w zasadzie jest trochę głupie, no tyle tylko, że my przywykliśmy, to nam tak bardzo nie przeszkadza… A nawet w ogóle nam nie przeszkadza, bo przecież nie myślimy tylko biegamy.
Bronek ma więc problem z tym, żeby się do reszty Rodziny jakoś zbliżyć. Mógłby nam po prostu dawać buziaki i tyle, my wszyscy tak robimy! No jasne. Ale Bronek chciałby zrozumieć! A my jesteśmy trochę trudni do zrozumienia.
Na razie więc wyszła Bronkowi jedna rzecz. To znaczy może i tam więcej wyszło, ale tę jedną byłem w stanie dostrzec i zrozumieć. Ta myśl jest taka „Dziadek zbiera nosorożce”.
Czemu zbiera? Tego na razie nie wiemy, ale jeśli zbiera to pewnie ma jakiś dobry powód i w swoim czasie powie. Pewnie myśli nad tym. Tak sądzi Bronson. Raczej nie ma racji, ale tym się na razie nie zajmujemy..
Co trzeba zatem zrobić? Trzeba Dziadkowi pomóc.
W ostatnim czasie Bronek dostarczył mi już dwa nosorożce. Bez specjalnej okazji i powodu. Jednego sam skonstruował (bardzo możliwe, że był zainspirowany nosorożcem z klocków lego, którego dostałem od pacjenta..). A drugiego – znalazł w rzece.
Właściwie ta historia miała być o tym nosorożcu znalezionym. Ale wyszła o czymś innym. Tak to jest, kiedy się najpierw pisze, a potem dopiero myśli o czym to będzie… Bronek byłby zrozpaczony.
Było to tak, że na nasze podwórko zajechał samochód z Bronkiem, jego rodzicami i niemal całym rodzeństwem. Czyli było tam parę osób z pewnością. A jeszcze do tego mieli rzeczy różnych po sufit, tak że się sami z trudem mieścili!
Wszyscy wyskoczyli z tego samochodu, dali buziaczki, bo jakby inaczej (nawet Dziul dał buziaczka i bardzo był z siebie zadowolony!). Tylko Bronek stał z tyłu, wbił wzrok w ziemię i mówił „Tato, obiecałeś…”.
A Tata-Kazik, zawsze gotów do pomocy (!!), próbował coś tłumaczyć, że samochód cały zawalony, dzieci zmęczone, trzeba do domu i jutro na pewno przyjedziemy i w ogóle. Ale Bronek, jak to on, „Obiecałeś…”.
Na te słowa Kazik jednak zaczął odgruzowywać, odpinać rowery, wyjmować plecaki, wózki i co tam jeszcze. A pod tym wszystkim był spory kamień.
Bronek znalazł ten kamień w potoku na stokach Pilska.
- To jest nosorożec. Tu ma róg, tu ma nogę zgiętą. On leży.
Powiedział Bronek zdecydowanie. Dał mi nosorożca i uśmiechnął się do mnie nieśmiało, ale za to bardzo pięknie.
Przemyślana sprawa. Tak trzeba żyć. Nie inaczej. Jeśli oczywiście potraficie myśleć chociaż trochę…
Acha. W poprzednim tekście jest oczywiście pomyłka. Chodziło mi o von Clausewitza. Czasem się mylę w nazwisku, choć książkę mam pod ręką...
tagi: nosorożec myślenie bronek konstrukcja
![]() |
lukasz-swiecicki |
27 sierpnia 2023 17:46 |
Komentarze:
![]() |
MarekBielany @lukasz-swiecicki |
27 sierpnia 2023 21:31 |
(czy) To tu jest t.zw. witz (?).
)?(
![]() |
tomciob @lukasz-swiecicki |
28 sierpnia 2023 11:03 |
Wracali z wakacji ale skoro tata obiecał. Swoją drogą można go było umieścić gdzieś pod ręką w tej powrotnej podróży. Wygląda jednak na to, że zajazdu do dziadków pierwotnie nie było w planie podróży. Czyli jednak pełna improwizacja, nie po Bronkowemu. Fajny felieton, czy też notka.
![]() |
qwerty @lukasz-swiecicki |
28 sierpnia 2023 16:48 |
Dziadku jesteś moim najlepszym kumplem - takiego Panu życzę dodatku do nosorożca.
![]() |
lukasz-swiecicki @tomciob 28 sierpnia 2023 11:03 |
29 sierpnia 2023 15:06 |
W zasadzie mieli u nas do odbioru obiad.. No, ale o tym mogli nie wiedzieć, Babcia robiła w ostatniej chwili..