A Bronek się obraził czyli kolejna nocowanka
A Bronek się obraził czyli kolejna nocowanka
O nocowankach to już było niejedno w tych felietonach. Nic dziwnego, bo zawsze wywołują w moim sercu mnóstwo uczuć, w tym także radości. Niekoniecznie związanej z tym, że śpię gdzieś na podłodze (z Borysiem), ale i to jest do przeżycia, absolutnie. Ostatecznie nie chodzi o to, gdzie się śpi, ale bardziej o to czy uda się jutro wstać. Na przykład jednym ruchem. Może dwoma. A w każdym razie jakoś tam.
Ta nocowanka była jakoś tam zapowiadana, ale ja tego do końca nie rozumiałem i myślałem, że to tylko taki żarcik. No bo to była nocowanka z Dziulkiem, a Dziulek, jak wiadomo, na żadne nocowanki nie chodzi, bo musi być z mamą. A tym razem jednak nie był.
Wieczorem były różne wydarzenia. Była kolacja, na którą nikt nie chciał jeść tego, co powinien był chcieć, ale tego już nie opisuję, bo o tym kiedyś było.
W każdym razie okazało się, że Bronek nie lubi niczego, a Dziulek lubi wiele rzeczy, tylko ich akurat nie ma. Bo nie. A Dziunia, czyli Jańcia, to wszystko lubi, tylko jakoś nie ma apetytu. Tak w każdym razie powiedziała. Tosiek to wiadomo było, że nie będzie jadł, bo Tosiek jest chory na jakąś tajemniczą chorobę i ma stan podgorączkowy czy coś tam. Jak mówi Jańcia. Czyli w rezultacie Tosiek zjadł wszystko to, co mieli zjeść wszyscy i spytał czy nie ma więcej, bo akurat jego choroba nie powoduje braku apetytu. Co i bardzo dobrze.
No i na razie Bronek się nie obrażał. Nie jadł, to prawda, ale robił to z godnością i tak dalej.
Trzeba było się kłaść. Postawa Dziulka w tej sprawie była nieznana. Stąd też uzasadniona ciekawość Dziadka:
- A Dziulek to tak w ogóle jak śpi?
- Spokojnie Dziadku - Tosiek jak zwykle był opiekuńczy i bardzo odpowiedzialny - jak zaśnie to będzie spał!
- Dopóki się nie obudzi - dodał sceptycznie Bronek, który jednak wcale się nie obrażał, tylko mówił jak jest..
- A to znaczy, że o której? - Dziadek był podejrzliwy…
- A to na pewno się Dziadzio zorientuje…
Rzeczywiście. O trzeciej w nocy nie miałem wątpliwości, ponieważ Dziulek wył. Naprawdę głośno.
Chłopcy zachowywali się spokojnie.
- Zwykle tak ma w nocy - orzekł Tosiek.
- Zwykle mówi mamie, żeby coś tam zrobiła, to on wtedy przestanie - fachowo dorzucił Bronek.
- I co? Mama robi? - byłem ciekaw, bo wycie było coraz silniejsze.
- Nie. To nie ma sensu. On i tak nie przestaje. Mama to wie - Bronek nie pozostawiał złudzeń.
I tak było. Dziul wył, aż przestał. I zasnął.
Wydawało się, że Jańcia przespała całą te historię. Ale rano znalazłem ją śpiąca na klęczkach z głową na fotelu. Chłopcy powiedzieli, że tak spała całą noc od czasu incydentu z Dziulkiem. Nie chcieli jej przeszkadzać, bo, ich zdaniem, „wtedy by dopiero było”. Wolałem nie wiedzieć co by było…
Ale w każdym razie wtedy jeszcze Bronek się nie obrażał. Ostatecznie do takich wydarzeń w nocy był przyzwyczajony. „Na stówę” - jak orzekł Tosiek. Nadal opiekuńczy i bardzo zaaferowany.
Rano poszliśmy wszyscy (z wyjątkiem Babci, która sprzątała po śniadaniu, na które nikt nie chciał jajecznicy, bo „wyglądała inaczej niż ta, którą robi tata”. Całą jajecznicę i w ogóle wszystko zjadł Tosiek, który nadal miał stan podgorączkowy, ale nie był to stan związany z brakiem apetytu…) więc wszyscy poza Babcią poszliśmy do fryzjera. Ale tylko Bronek się strzygł. Bo, jak się okazało, Dziadek był łysy i się nie dało, Tosiek powiedział, że nikt nie dotknie jego włosów (kupiliśmy mu zreszta ładne gumki do warkocza, więc po co by miał się strzyc??), a Jańcia powiedziała, że jest „królewną” więc oczywiście nie mogliśmy jej strzyc. Pozostał Bronek.
Bronek chciał się ostrzyc na NRDowca. Pani fryzjerka powiedziała, że nie ma czegoś takiego jak NRDowiec. W każdym razie ona nie słyszała. Powiedzieliśmy jej więc, że może być na Limala (czy też Limahla). Powiedziała, że nie zna. Zaśpiewaliśmy jej z Tośkiem „Never ending story”. Nic nie pomogło. Dopiero kiedy Bronek powiedział jak by chciał wyglądać po zakończeniu strzyżenia, pani załapała i powiedziała, że to jest na „czeskiego piłkarza”….
Ale Bronek się o to nie obraził. Chociaż do tej pory czuł się bardziej jak NRDowiec, ale w sumie było mu wszystko jedno.
Potem poszliśmy do Muzeum Historii Polski i mieliśmy tam wiele interesujących przygód, a pani bileterka powiedziała, że Dziulek nie może chodzić po obmurowaniu basenika z wodą, który jest na dachu. I wtedy Babcia się obraziła. Ale Bronek nie, bo to akurat mu było wszystko jedno.
Więc potem wróciliśmy do domu. I wtedy Bronek spytał czy jest taka pizza margerita, która jest z szynką i ananasem. I bardzo się zdziwił, że to jest hawajska, bo Tytus, który jest wegetarianinem, mówił mu, że z szynką to nie jest hawajska. Czy coś w tym stylu. Ale Bronek się nie obraził, bo wiadomo, że Tytus wszystkich wkręca i tym się nikt nie przejmuje…
I dopiero wtedy, kiedy Dziadek już jechał po tę hawajską, dopiero wtedy i wcale nie wcześniej, Bronek się ostatecznie obraził.
Bo przed wyjazdem Dziadek powiedział, że jednak Bronek powinien oddać Jańci „poli poketa” mamy, który znalazł się gdzieś w starych zabawkach. I w zasadzie to była dziewczyńską zabawka, ale Bronek chciał zrozumieć jak to się zamykało. Jak to było zamknięte, że tak trudno było otworzyć mianowicie. A Dziadek mu powiedział, żeby oddać „poli poketa” Jańci i nie przynudzać.
I o to się ostatecznie Bronek obraził. I nie chciał pizzy.
A Dziul też nie chciał, ale zjadł chociaż nie chciał. A Jańcia by zjadła, bo bardzo lubi, tylko dziś nie ma apetytu i jest królewną. Tosiek za to powiedział, żeby się wszyscy tak nie denerwowali, bo nie ma potrzeby i zjadł wszystkie pizzę, bo miał akurat stan podgorączkowy.
I tak się skończyła ta nocowanka. Bronek jest obrażony. Dziulek powiedział, że następnym razem chce spać z Dziadkiem. Jańcia jest królewną. A Tosiek ma stan podgorączkowy.
Tak wyszło.
tagi: bronek nocowanka obraza
![]() |
lukasz-swiecicki |
12 lipca 2024 22:24 |