10 najgorszych rzeczy, które mogą się Wam zdarzyć.
10 najgorszych rzeczy, które mogą się Wam zdarzyć
Żeby nie trzymać w niepotrzebnym napięciu - przyznam od razu. Cały ten tytuł to oszustwo.
Nie mam zamiaru pisać o najgorszych rzeczach. Te znacie i beze mnie. Choć często boicie się nawet o nich myśleć, a co dopiero mówić czy wręcz pisać (z jakiegoś względu najgorzej jest pisać, każdy rozsądny człowiek to przyzna).
Najgorsze rzeczy są najgorsze. Lepiej dać im spokój. Pisząc o Waszych najgorszych wspomniałbym przecież i o swoich. A tak bardzo jeszcze nie oszalałem.
Więc o najgorszych tak w ogóle to nie będzie. Będzie o takich lokalnie najgorszych. Bardzo niedobrych, ale do przeżycia. Człowiek się prześpi i już ich prawie nie ma. Czyli możecie czytać dalej - nie będę straszył.
Ale dziesięciu to nie będzie. Bo niby po co aż dziesięć??
A czemu 10 w tytule? A bo ludzie się przyzwyczajają do różnych liczb magicznych. Jak nie 10 to przynajmniej 7, jak już nie 7 to 12, a jeśli nie 12 to może 13??
Ostatnio na przykład psychiatrzy z firmy Dialog poprosili mnie o wykład „10 błędów, które popełniają psychiatrzy rozpoznając ChAD”.
Bardzo zabawny tytuł. Ale czemu tak? W przypadku niektórych ludzi jest tylko jeden ważny błąd - niepotrzebnie zostali psychiatrami. Wszystko inne to tylko pochodne. Inni w ogóle nie rozpoznają ChAD i jak im tu błędy liczyć. No ale koledzy chcieli dziesięć, to wymyśliłem dziesięć. Pewnie 15 też bym wymyślił. Nie mówię, że bez sensu, bo staram się w ogóle nie wymyślać bez sensu, ale moim zdaniem obeszło by się z jakimiś pięcioma błędami. Tylko co to za liczba pięć? Niby znacząca, ale jednak niewiele.
Czyli tych najgorszych rzeczy to dziesięć wcale nie będzie.
Właściwie jest to tylko jedna rzecz, która ma swoje dodatkowe modyfikacje czy też podpunkty.
Jestem na świeżo, bo właśnie mi się to zdarzyło.
Zaczyna się od tego, że przychodzi do Was pan. Mogłaby przyjść także pani, ale z jakiegoś powodu to będzie na 90% pan. A może i na 99%? To oczywiście nie będzie zwykły pan tylko „pan fachowiec”.
W najgorszym znanym mi przypadku pan fachowiec przyjdzie wymienić Wam router (czy też ruter?). Nie mam pojęcia co to jest router, ale wychodzi z niego wi-fi. Dzięki routerowi macie w domu internet. Nie wiem czemu chcieliście wymieniać router. Nie powinniście byli chcieć. Ale prędzej czy później zachcecie. Gwarantuję Wam!
Groza narasta.
W moim przypadku zdecydowała paczka papierosów. Nie, nie palę już od 12 lat i kilkunastu dni (teraz już sobie nawet nie liczę), ale jakoś tak mnie wzięło to porównanie.
Po prostu zadzwonił do mnie pan. Nie ten co przyszedł tylko inny. Ale też fachowiec. I zapytał czy chciałbym mieć nowy router, który robiłby to i tamto z niezmierną wręcz prędkością i byłby bardzo, ale to bardzo, nowoczesny.
No to ja na to, że bardzo dziękuję, ale nie. Nie lubię rzeczy nowoczesnych, a to czy tamto, i jeszcze z dużą prędkością, jest mi na cholerę niepotrzebne. Żyję sobie pomalutku i jestem mniej więcej szczęśliwy,
Dumny z siebie byłem, że tak to mądrze powiedziałem. I asertywnie.
Ale trafiłem na fachowca. Nic się nie zmartwił, nic a nic. Tylko tak półgębkiem dodał, i zupełnie w zasadzie bez sensu, że nowy router będzie taki malutki jak paczka papierosów. No żeż kurczę!!!
To taki, to tak. To chcę mieć.
Jakbyś ktoś nie wiedział co to debil, to właśnie taka jest definicja. No debil po prostu. Ze mnie. Bo pan - genialny.
Gość z routerem przyszedł już po kilku godzinach. Wymienił router i dekoder. Może to nawet i dekoder był wielkości tych papierosów. Już mi się z żalu, smutku i zmęczenia wszystko zatarło. Wymienił i wyszedł.
Najpierw oczywiście sprawdził czy telewizor działa. Działał. Jako taki.
Tylko teraz już nie miał „Polsat News”(zorientowaliśmy się już po wyjściu pana fachowca)… Jedynego programu informacyjnego, który ogląda(ła!) moja Żona. I nie miał żadnego Polsatu Sportu. To, nie muszę pewnie dodawać, jedyne programy, które interesują mnie (no prawie, jest jeszcze Eurowizja, a ona akurat była).
To znaczy te programy były, ale w salonie. My nie oglądamy telewizji w salonie, tylko w kuchni. Wszyscy znani mi ludzie w Polsce oglądają w kuchni. Czemu mieliby w salonie??
Zadzwoniliśmy do pana. Pan powiedział, że to proste. Musimy przenieść sobie telewizor do kuchni.
My nie chcemy mieć w kuchni telewizora (oglądamy telewizję na tablecie, to przecież oczywiste!!). Zresztą w kuchni nie zmieści się przecież telewizor!
— No to na tablecie nie będą państwo mieli. Nie bo nie i już. Polityka firmy.
Siedzimy sobie więc w kuchni. Mamy trochę żałobę, ale jeszcze nie bardzo. Nie musimy oglądać telewizji. Nie jest z nami tak źle.
Chętnie słuchamy muzyki poważnej. Na takich głośniczkach połączonych z tabletem.
W sensie jak połączonych? Przecież nie kablem!!! Tylko wi-fi….
No i nie są już podłączone. Trzeba je połączyć znowu. To jest proste. Wszystko jest opisane w internecie. „Należy połączyć głośniki z wifi, wpisać nowe hasło do routera i gotowe”.
Tylko jak do cholery należy to zrobić???
Okazuje się, że Żona liczyła na mnie. Na zajęciach praktyczno-technicznych skończyłem na deseczce do mięsa. Poza tym to było 50 lat temu i nie było wtedy wi-fi.
Na pewno nie było? Jak ci ludzie wtedy żyli…
Trudno mówi Żona, bo jest kobietą wspaniałomyślną, nie ma telewizji, nie ma muzyki, damy jakoś radę.
— Włączę odkurzacz (takiego małego robocika) i sobie pogadamy.
Jeden problem. Wiecie jaki. Domyślacie się na pewno.
Połączenie robota odkurzającego z wi-fi jest niezwykle proste. Trzeba wybrać z menu właściwe urządzenie i wpisać hasło. Wszystko będzie działać. Chyba żeby nie działało. To wtedy zróbcie coś innego.
Ja chwilowo nie wiem co.
A Żona się nie odzywa. Nie żeby się gniewała, to może byłoby nawet lepiej, Ona się zastanawia po co nam to wszystko było???
W ramach najgorszych rzeczy miało być jeszcze o ciepłej wodzie w łazience. Też przyszedł do niej pan, tylko inny, nie ten od routera. Wody też na razie nie ma. Ale to się nie mieści w odcinku, więc pewnie będzie w następnym.
Chyba że mnie najpierw szlag trafi!!! A tego wykluczyć nie można.
Najgorsze nie najgorsze, ale mocno wkurzające są to rzeczy…
tagi: najgorsze rzeczy wifi router fachowiec
![]() |
lukasz-swiecicki |
5 kwietnia 2025 20:15 |
Komentarze:
![]() |
Jan @lukasz-swiecicki |
5 kwietnia 2025 22:10 |
Jak słusznie mawia moja żona - aktualizacje to zło.
Nawet gdy człowiekowi wydaje się, że na tym się zna, to i tak zmiana i konfiguracja tych wszystkich urządzeń zmarnuje czas, a ten pod groźnym okiem, liczy się potrójnie.
![]() |
SilentiumUniversi @lukasz-swiecicki |
6 kwietnia 2025 05:21 |
Wnuki pewnie jeszcze nie pomogą. Stawialbym na dzieci. A pan od routera, który był tylko marketingowcem, a pracę zostawił w połowie, ma minus
![]() |
chlor @lukasz-swiecicki |
6 kwietnia 2025 08:42 |
Zasada jest taka - jeśli jesteśmy do czegoś mocno namawiani przez kogoś reprezentującego instytucję lub dużą firmę należy odmawiać. Tym bardziej im namowy są intensywniejsze. Nasze dobro nigdy nie jest celem ich działalności.
![]() |
Traube @lukasz-swiecicki |
6 kwietnia 2025 13:03 |
Przypomniały mi się moje pierwsze kontakty z internetem i uniwersalna odpowiedź pana fachowca.
To były lata 90-te. Żeby uzyskać dostęp do internetu trzeba było nabyć modem.
Udałem się do sklepu specjalistycznego w pobliskim miasteczku. Do wyboru było kilka modemów różniących się cenowo. Ponieważ nie miałem pojęcia o modemach, poprosiłem pana fachowca ze sklepu o radę i pomoc. "Co sprawia, że ceny są tak różne i czy w moim przypadku będzie to miało jakieś praktyczne znaczenie?"
Fachowiec podumał dłuższą chwilę i udzielił mi odpowiedzi uniwersalnej:
"Wie pan, modem modemem..."
Niczego więcej się od niego nie dowiedziałem, wybrałem model cenowo pośredni, wychodząc z założenia, że faktycznie, modem modemem.
![]() |
lukasz-swiecicki @chlor 6 kwietnia 2025 08:42 |
6 kwietnia 2025 13:10 |
To przecież wiem. I odmówiłem. Tylko z tymi papierosami mnie zażył.
![]() |
szarakomorka @lukasz-swiecicki |
6 kwietnia 2025 13:40 |
Mogł przynajmniej zostawić paczkę papierosów ;-) - jako bonus.
Zawsze to po papierosie mniejszy stres - tak mówią - nie palę.
![]() |
lukasz-swiecicki @szarakomorka 6 kwietnia 2025 13:40 |
6 kwietnia 2025 15:10 |
Ja też już nie...
![]() |
MarekAd @lukasz-swiecicki |
7 kwietnia 2025 03:06 |
Ojej, dlaczego jest Pan w stosunku do siebie taki surowy? Nie jest Pan żadnym debilem. Nie dał Pan po prostu rady odmówić. To się zdarza i nie warto się za to obwiniać.
Jeśli mogę coś podpowiedzieć, to powiem, że w takich sytuacjach warto ćwiczyć się w asertywności. Rozmawiając z kimś kto próbuje nam coś wcisnąć warto się głośno zastanawiać nad swoimi odczuciami. To z jednej strony zbije taką osobę z pantałyku i już nie będzie tak żwawo próbowała coś Panu sprzedać. Pan zaś będzie miał dobry sposób na uporanie się z pewnymi blokadami, kryjącymi się gdzieś tam z tyłu głowy. Jednym słowem zamiast płacić grubą kasę psychologowi, lepiej głośno rozmawiać o naszych uczuciach i rozterkach z wszystkimi, którzy próbują nam coś sprzedać.
Skąd się biorą psychiatrzy, którzy nie powinni nimi zostać. Dlaczego lądują w tym zawodzie? Ma Pan jakaś teorię?
![]() |
tomciob @lukasz-swiecicki |
7 kwietnia 2025 11:18 |
Nowości są fajne bo zmuszają do zmian, tak jak dzieci, a co by nas zmuszało do zmian gdyby tych nowości nie było? Trochę jednak liczyłem na ten ChaD dla Dialogu. Pozdrawiam
![]() |
lukasz-swiecicki @MarekAd 7 kwietnia 2025 03:06 |
7 kwietnia 2025 15:09 |
Hmmm... Ja nie piszę reportaży. To jest tylko takie opowiadanko. Może tak było, a może nie.
![]() |
MarekAd @lukasz-swiecicki 7 kwietnia 2025 15:09 |
7 kwietnia 2025 15:55 |
Asekuracyjnie to zabrzmiało :) Nie ma sprawy. Ja też wolę opowiadanka, zamiast reportaży.
![]() |
lukasz-swiecicki @MarekAd 7 kwietnia 2025 15:55 |
7 kwietnia 2025 22:10 |
Tak?? Asekuracyjnie? To bardzo ciekawe. A skąd Pan bierze takie przypuszczenia? Bo bardzo to jest ciekawe.
![]() |
MarekAd @lukasz-swiecicki 7 kwietnia 2025 22:10 |
8 kwietnia 2025 02:40 |
Tak odczytałem pańskie "Może tak było, a może nie".
![]() |
lukasz-swiecicki @MarekAd 8 kwietnia 2025 02:40 |
8 kwietnia 2025 15:29 |
Acha, tak Pan odczytał. A to ciekawe czemu Pan tak odczytuje...
![]() |
qwerty @MarekAd 7 kwietnia 2025 03:06 |
8 kwietnia 2025 16:25 |
Na telefoniczne nagabywanie po ustaleniu warunków, rtc Pani poproszą o adres, podałem Wiejska 4 Warszawa a prośbę o nazwisko zaspokoiłem mówiąc Mateusz Morawiecki. Trzask słuchawki był radosnym zakończeniem negocjacji.
![]() |
MarekAd @lukasz-swiecicki 8 kwietnia 2025 15:29 |
8 kwietnia 2025 16:39 |
Miałem wrażenie jakby się Pan tak zabezpieczył z lekka tymi słowami, żeby może nie drążyć zbytnio, nie pytać, nie roztrząsać, bo cała sytuacja być a może w ogóle nie miała miejsca. Wydało mi się to tak delikatnie asekuracyjne.
![]() |
MarekAd @qwerty 8 kwietnia 2025 16:25 |
8 kwietnia 2025 16:43 |
To też dobry sposób, ale czasami jest tak, że osoba po drugiej stronie słuchawki nie gada jak robót i można z nią wejść w jakiś dialog i wtedy nawet skorzystać na takiej interakcji.
![]() |
kr @qwerty 8 kwietnia 2025 16:25 |
8 kwietnia 2025 17:31 |
Mój brat w takich sytuacjach podaje ulicę obrońców Monte Cassino. Chyba nie rzucają słuchawkami.